Ogłoszenie właściciela - bez pośredników
Bez pośrednika. Oszczędzasz 11 700 zł na prowizji pośrednika!
11 700 zł to wartość typowej prowizji 3%, którą zapłaciłbyś pośrednikowi dla nieruchomości o wartości 390 000 zł
Drodzy Poszukujący swojego domu!
Nadszedł czas abym sprzedał swoje mieszkanie we Wrocławiu, które przez jakiś czas było mi domem.
W pierwszej części opiszę moje wolne refleksje na ten temat, a w drugiej przejdę do bardziej "technicznych" danych.
Mieszkanie kupiłem kilka lat temu z rynku pierwotnego - od dewelopera. Samodzielnie zaprojektowałem i wykończyłem cały czas mieszkając w nim. Ktokolwiek robił kiedyś poważniejszy remont w miejscu gdzie jednocześnie mieszkał wie dokładnie z czym to się wiąże. Słowem są pewne niewygody. Mieszkanie to kupiłem z życiowej konieczności z założeniem, że będzie ono dla mnie na kilka lat, na pewno nie na całe życie. Dlatego zdecydowałem się na zakup z rynku pierwotnego, zakładając, że - po wykończeniu - jeszcze przez długie lata nie będzie wymagało żadnego wkładu. Kierowałem się rozumem. Gdybym kupował mieszkanie sercem, byłaby to ładna kamienica, gdzieś na Ołbinie - wysokie sufity z miejscem na antresolę, budynek z cegły etc. Dlatego myślę, że moja oferta jest skierowana do osób o podobnym sposobie myślenia, dla kogoś kto szuka "praktycznej maszyny do mieszkania na jakiś czas". Osobiście wszystkim życzę życia w pięknych małych domkach gdzieś blisko natury z dobrymi sąsiadami za płotem, za górką, za rzeczką. Dlatego nie będę tu zachwalał mieszkania w bloku. Ot, normalne miejskie warunki.
Jednak dla mnie to miejsce ma ważną zaletę: powiedziałem sobie, że skoro mam już mieszkanie w bloku, to zrobię je najlepiej jak tylko potrafię, by czuć się w nim dobrze, by w miarę cieszyło moje oko i było wygodne "w obsłudze". W mojej ocenie należało też poprawić projektanta, będącego na usługach swojego mocodawcy. Powiększyłem kilka otworów drzwiowych, z głową podszedłem do rozplanowania kuchni. Bardzo świadomie z resztą nie zdecydowałem się na aneks, należało jedynie wygospodarować dużo miejsca do siedzenia w kuchni, tak by miała szanse stać się "sercem domu". Ten plan się powiódł. Kuchnia jest najprzyjemniejszym pomieszczeniem, a więc tradycji stało się zadość.
Drugim najistotniejszym założeniem projektowym było położenie jednolitej porządnej posadzki na całej powierzchni, by scalić całą przestrzeń. W grę wchodziło jedynie drewno, dlatego zastosowałem trójwarstwowe drewniane panele z dębowym olejowanym fornirem. Jego grubość pozwala na dwukrotne cyklinowanie, więc z grubsza licząc na dekadę mamy spokój. Ważne było dla mnie, by podłoga była ułożona jako jedna całość, bez żadnych łączeń w drzwiach, między pomieszczeniami. Ktokolwiek układał taką posadzkę, wie, że to nie takie proste i fachowcy z oszczędności czasu i wkładu pracy raczej tego nie robią. Mi się powiodło. Robiłem "dla siebie". Założeniem estetycznym była oszczędność formy - założyłem, że małe mieszkanie nie może być upstrzone krzywiznami, ozdobami, ledowymi sufitami etc. Ograniczyłem też kolorystykę i materiały: jest dębowa podłoga, sosnowa galanteria, biała kuchnia, nieco czerni. Pojawia się tez kamień - szary granit o drobnej strukturze. Poza szarością w strefie wejściowej, ściany są białe, co było rozwiązaniem "na teraz" - wiedziałem, że z czasem mogę zdecydować się na jeden fajny kolor tu i ówdzie. Postanowiłem jednak poczekać aż miejsce "samo podpowie mi" co dokładnie zrobić. Z resztą przyszłego właściciela lub właścicielkę zachęcam do wprowadzenia jakiejś kolorystyki, by nadać miejscu swojego ducha. Można powiedzieć, że teraz czeka na Ciebie białe zagruntowane płótno, na którym możesz z radością malować.
Baza jest "zacna" - często słyszałem od osób które wchodziły tam pierwszy raz, że robiło im się po wejściu przyjemnie. To zasługa drewna i stonowanej estetyki. Mnie nawet bardziej niż z modernistycznym minimalizmem wystrój przywołuje skojarzenia z estetyką dalekowschodnią, japońską. Ale to jedynie luźne skojarzenie - ostateczny charakter zależy od wszystkich "bibelotów", jakie tam wprowadzisz, od dekoracji, jakim będą przedmioty z Twojego życia.
Mam jeszcze kilka pomysłów, które można by tam wcielić w życie i które na pewno zrealizowałbym decydując się tam mieszkać dłużej. Chętnie się nimi podzielę i podam rozwiązania.
Dla mnie to czas by ruszyć dalej i przekazać ten kąt komuś, kto go potrzebuje, kto żyje lub chce zacząć życie we Wrocławiu - mieście szczególnym, "innym niż wszystkie inne", wyjątkowym. Brochów to fajne, rozwijające się osiedle, które ma również swoją historię, tradycję niesioną przez ludzi. Są nowe osiedla, gdzie mieszka sporo młodych rodzin z dziećmi. Są też seniorzy spokojnie kroczący z pieskami. Jest piękny park, są sklepy, apteki, przedszkola, jadłodajnie, przychodnie. Jest nawet szpital. Są tradycje kolejarskie. Właśnie - kolej. Brochów był kiedyś wsią. Po wojnie został wcielony do Wrocławia. Mówiąc brzydko - wchłonięty. Dlatego jest lekko na uboczu ale jednocześnie jest dobrze skomunikowany. Pomijając połączenia autobusowe, czy też nową linię tramwajową z Jagodna (work in progres?), do którego niedaleko, są przede wszystkim POCIĄGI! Do Dworca Głównego to 4 (słownie: cztery!) minuty podróży, na Nadodrze około dwudziestu. Z Urban-kartą, to świetny pomysł na przemieszczanie. Dużo osób codziennie dojeżdża tak do pracy w centrum, czy na uczelnie. To wyjątkowa zaleta w skali całego miasta. Dworzec brochowski jest w odległości trzech minut od drzwi mieszkania - ze zjazdem windą włącznie. Z resztą autobus do Galerii Dominikańskiej dojeżdża w dwadzieścia kilka minut. Są autobusy nocne, taksówka dowiezie Cię za kilkanaście złotych. Wzdłuż Krakowskiej i Bardzkiej biegną ścieżki rowerowe. Jest Park Brochowski, ale też ogromny Park Wschodni. Jeśli masz psa możesz też spacerować po "dzikich" terenach za torami. Buduje się nowy basen, a do Aquaparku dojedziesz autobusem w kilkanaście minut. Słowem, jeśli nie szukasz mieszkania w samym centrum, gdzieś na Śródmieściu, jeśli nie interesuje Cię nowe blokowisko "w polu", to być może mam czego szukasz. Jeśli ważne są dla Ciebie te zalety miejsca, które wymieniłem - charakter, infrastruktura, klimat, funkcjonalność (zarówno na poziomie samego mieszkania jaki i dzielnicy, czy też w skali całego miasta) - to być może mam czego potrzebujesz.
Dla mnie historia w tym miejscu jest już zakończona. Czas ruszyć dalej. Luksus posiadania "własnego pokoju hotelowego" gdy jestem przejazdem we Wrocławiu jest bardzo wygodną sprawą, ale jest to jednak luksus, na który stać niewielu. Ja jestem normalnym przeciętnym człowiekiem. Dążę do skromności a moje plany i marzenia są gdzie indziej. Na tamten czas, gdy szukałem miejsca w "Mieście Stu Mostów" dokonałem dobrego wyboru. Będę zadowolony jeśli przekażę ten cichy kąt komuś, kto właśnie tego potrzebuje.
Jeśli chcesz zobaczyć miejsce, możesz do mnie zadzwonić i umówić się na spotkanie. Odpowiem na Twoje pytania i jeśli będzie trzeba opowiem więcej.
Pozdrawiam i do zobaczenia,
Piotr
- Na sprzedaż mieszkanie 2-pokojowe o powierzchni 45 m²
- 3 piętro w 3-piętrowym bloku z windą z 2017 roku
- Wrocław, Brochów, ul. Ignacego Mościckiego
- Balkon, zewnętrzne miejsce parkingowe, osobna kuchnia
- Mieszkanie w bardzo dobrym stanie, okna plastikowe
- Odrębna własność z księgą wieczystą
- Ogłoszenie bezpośrednio od właściciela
- Oferta dodana ponad miesiąc temu